O szkoleniu konia „na wolności”

Tradycja czyni jeździectwo pięknym i eleganckim i sprawia, że kojarzy się ono z elitarnymi rozrywkami, jak gra w golfa. Sam sprzęt i typowe otoczenie najczęściej o tym przekonują (a przynajmniej powinny). Jednak ma to swoje złe strony; tu mamy do czynienia z żywym zwierzęciem, które czuje i myśli inaczej niż my. W dodatku, tak naprawdę należy do innego świata. Piłeczka golfowa nie ma nic przeciwko temu, że przez wieki traktuje się ją tak samo, pielęgnując elegancką tradycję gry w golfa. Za to o koniach dowiadujemy się coraz więcej i często okazuje się, że nie każda tradycja służy ich dobru.

Internet pozwolił na dynamiczny rozwój społeczności, które zerwały z tradycją i na różne sposoby wprowadziły nowe trendy w życie. W zasadzie nie tyle zrywały one z tradycją, co od podstaw budowały swoją tożsamość. Brała się z mniej lub bardziej charyzmatycznych osobowości, modnych ideologii, naukowej argumentacji, łatwo dostępnych badań i kontaktu z fachowcami, nie ograniczonego odległością geograficzną. Czego dowiodły?

Na przykład tego, że można konia szkolić, trenować i wychowywać nie czyniąc mu żadnych szkód związanych z jeżdżeniem na jego grzbiecie. W zasadzie, nawet nie trzeba być w tym celu fachowcem; może nie każdy umie jeździć konno, ale każdy potrafi poruszać się o własnych siłach. Przy odrobinie wysiłku, każdy też umie z koniem rozmawiać.

Praca z ziemi jest świetnym testem naszych umiejętności, jeśli pozbawimy się wszystkich sprzętów i innych możliwości kontroli nad koniem. Wtedy działa nam tylko to, co naprawdę potrafimy i wiemy o koniach. Jeśli koń zareaguje na nasz sygnał tak jak się spodziewaliśmy, to znaczy że jest on prawidłowy. Jeśli nie - to nie zrobimy koniowi krzywdy. Dobry sposób na wprowadzenie w życie mądrej zasady: „po pierwsze nie szkodzić".

To także możliwość ćwiczenia z każdym koniem, bez względu na jego wiek i wszelkie inne okoliczności. Ze źrebakiem można się bawić, ucząc go myślenia i kontaktu z człowiekiem. Najwcześniejszym etapem takiej pracy jest tak zwany „imprinting", czyli przyzwyczajenie źrebięcia do pewnych czynności w pierwszych godzinach jego życia. Młodego konia przygotowujemy do czegokolwiek, co może go w przyszłości spotkać, nie zakłócając jego rozwoju fizycznego i psychicznego (o ile nie przesadzamy). Z dorosłym i zdrowym koniem także warto poćwiczyć „na własnych nogach", nawet jeśli życie wyznaczyło mu rolę wierzchowca; a stary, czy chory koń, zamiast pójść w odstawkę, może w ten sposób odzyskać siły. Jeśli kogoś zainteresuje los starego i chorego konia.

W tym zakresie internet okazał się być bardzo bogatym źródłem informacji, od plotkarskich forów po strony ekspertów w swoich dziedzinach. Z jednej strony łatwo wpaść w pułapkę wyszukiwarek, które każdemu pozwalają poczuć się fachowcem. Ale można  też całkowicie zmienić swój sposób postępowania z końmi, tak aby to one uczyły nas prawdy o swoim świecie.

Anna Juchnowicz

Blog o pozytywnym szkoleniu zwierząt: http://klikerlab.pl/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie

Polecane